niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 2




- Gdzie on jest, do kurwy nędzy?!- Wściekły czerwonowłosy rzucił telefonem w kąt pokoju. Urządzenie ledwo się trzymało, cudem nie roztrzaskując na kawałeczki.
Zsunęłam się po drzwiach, siadając na zimnej podłodze. Znowu narobił sobie problemów. Hinata płakała tuż obok mnie. Objęłam granatowowłosą ręką, jednak ta nie była w stanie zareagować.
Martwiłam się tak samo, jak ona. Tylko różnica jest taka, że ja byłam porządnie wkurwiona.
Zawsze znikał nie wiadomo gdzie, a po nocy wracał zgrywając niewiniątko.
- Może poszedł na dziwki.- Powiedział Kiba, na którego kolanach leżała Ino wpatrzona w ekran telefonu.
Gaara wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju. Pierwszy raz widziałam wyjątkowo opanowanego chłopaka, w takim stanie.
Ino podniosła się z kolan swojego chłopaka, który obdarzył ją zdziwionym spojrzeniem. Podeszła do wieszaka, przechodząc przez całe pomieszczenie kilkoma krokami. Stary magazyn, wypełniony głównie kartonami był miejscem naszego spotkania.
- Gdzie ty się wybierasz?- Zapytał poirytowany Kiba, kiedy nie miał już szansy bawić się jej włosami.
- W odróżnieniu od was, ja nie będę tu siedzieć cały wieczór. Mam ważniejsze sprawy.- Odpowiedziała, chwytając swoją skórzaną kurtkę i rzucając swojemu chłopakowi odbicie jego spojrzenia. Oboje byli podenerwowani, ale Ino wolała iść się zabawić, wmawiając sobie że on wróci.
Wszyscy chcieliśmy w to wierzyć.
Kiedy dziewczyna zbliżała się do drzwi, naprzeciwko tych o które opierałam się z Hinatą, jej nadgarstek złapał Gaara.
- Siedzimy na dupie, dopóki on tu nie wróci!- Krzyknął wkurzony, odrzucając dłoń blondynki. Zuchwałość znikła z jej oczu, i zastąpił ją strach.
Wszyscy wpatrywaliśmy się w nich z zaciekawieniem, kiedy po pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Przeniosłam tam wzrok, po czym przesunęłam nim po twarzach zebranych. Każdy był pełen nadziei, a nawet pewny kto wrócił.
Podniosłam się powoli, chwytając Hinatę i pomagając jej wstać. Posłałam jej uśmiech, a ta otarła łzy.
Gaara podsunął się do drzwi, po czym delikatnie nimi szarpnął. Widząc przyjazną twarz, z tym samym zawsze, pogodnym uśmiechem wkurwił się jeszcze bardziej.
- Ty sukin...
- Też się cieszę, że cię widzę.- Itachi uśmiechnął się promiennie, lekko podchmielony. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.


Zbudził mnie własny krzyk. Od razu podniosłam się z kanapy, przy okazji zrzucając ze stolika kubek z herbatą. Usiadłam, próbując opanować emocje. Łzy spływały mi po policzkach, co poczułam kiedy przejechałam po nich dłońmi. Objęłam siebie, starając się opanować. Co ja robię?!
Przetarłam znów twarz, jednak to nie pomagało. CO JA ZROBIŁAM! 
Szybko odszukałam swoją kurtkę, nie zapalając światła. Nie chciałam budzić Hinaty, a tym bardziej jej martwić.
Wyjęłam telefon i przeszukałam kontakty. Bez zastanowienia wybrałam numer Sasoriego, przy okazji sprawdzając godzinę. 4:58.
- Sakura?- Usłyszałam jego zaspany głos.
- Saasori? Proszę, przyjedź.- Mówiłam zdesperowanym głosem, co sama usłyszałam.- Proszę.- Oparłam się o ścianę w kuchni Hinaty. Nawet nie zobaczyłam kiedy tam dotarłam. Oparłam głowę na kolanach i po prostu się poryczałam. Czy ja płakałam TAMTEJ nocy?
- Sakura, co się dzieje?! Gdzie kurwa jesteś?!- Chłopak zaczął krzyczeć do telefonu. Kiedy usłyszał moją desperację, przebudził się od razu. Chlipnęłam cicho.
- U Hinaty.- Rozłączyłam się. Byłam na siebie zła.
Nie powinnam do niego dzwonić.
Złapałam kurtkę i wybiegłam z mieszkania przyjaciółki, zamykając cicho drzwi. Nie zwróciłam nawet uwagi na to że miałam na sobie jedynie długą bluzę i wysokie zakolanówki.


Wybiegłam z bloku, siadając pod wejściem. Trzęsłam się. Cała się trzęsłam ze strachu. Schowałam głowę w kolana, cicho łkając.
- Teraz płaczesz, szmato?- Usłyszałam mocny, męski głos. Westchnęłam i powoli podniosłam głowę, kierując na niego spojrzenie. Stał obok mnie, ale jednym krokiem znalazł się tuż przede mną. Przyklęknął naprzeciwko mnie. Podniósł moją twarz za podbródek i przyjrzał jej się lodowatym wzrokiem.
- Chcesz zemsty..- Wyszeptałam oczywiste słowa, na co on spojrzał mi w oczy, lekko się śmiejąc.
- Niepamięć, Sakura.- Powiedział, przenosząc uścisk na moją szyję. Lekko ścisnął ręce, a ja zaczęłam szybko oddychać.
Kiedy zbrakło mi tlenu, puścił mnie. Powoli podniosłam twarz do góry, ale on już dawno zniknął.
Wtedy poczułam czyjeś ramiona wokół siebie.
- Chodź, Sakura.- Ciepły głos, dopasowany do przyjemnego oddechu na policzku.- Będzie dobrze.
Zamknęłam na chwilę oczy, wsłuchując się w jego głos. Oboje wstaliśmy, a Sasori zaprowadził mnie do swojego auta.
Cały czas myślałam tylko o tym, co powiedział Sasuke.
Niepamięć.



Czerwonowłosy lekko się uśmiechnął, żegnając z przyjaciółmi. Sasori nie mógł przestać sie w nas nieufnie wpatrywać, co przerwał podchmielony Naruto. Pchnął lekko przyjaciela do przodu, uderzając w ramię i zaczynając mówić coś kompletnie bezsensownego. Zaśmiałam się również cicho, patrząc po chwili na Gaarę. Jego wzrok był już skupiony na mnie. A raczej na jednej części mnie. Wpatrzony dziko i nieprzerwanie w mój biust, uchylił lekko usta. Nic nie mogłam poradzić i znów się zaśmiałam.
Chłopaka wyrwało to z zamyślenia, ale tylko na chwilę, by już za sekundę przycisnąć mnie z całej siły do ściany.
Stykałam się tyłkiem, plecami, głową ze ścianą rezydencji chłopaka. Zaczęłam trochę szybciej oddychać, nie ukrywając podniecenia zachowaniem czerwonowłosego.
Odchyliłam głowę do góry, dając mu dostęp do mojej szyi i niżej. Znowu chciał się mną zabawić. A ja znowu mu się dawałam.
Ułożył ręce na moich biodrach, zaraz przenosząc je na tyłek i podnosząc mnie do góry. Oplotłam zdecydowanie jego ciało.
- Zróbmy to, Sakura.- Wypowiedział te słowa w amoku pożądania.- Lubię to z tobą robić.- Śmiałam się cicho z tego, co wygadywał. Pieprzony romantyk.
Mimo to dałam się zanieść do środka mieszkania. Kiedy chłopak zajął się zsuwaniem z mojego ciała bluzy, nie odrywając ust od ciała, zerknęłam na zegarek. Było po 1;00.
Gaara był agresywny i napalony. Nie byłoby to nic wyjątkowego, ale tym razem czułam w nim jakąś wściekłość, nie spowodowaną pragnieniem mnie.
Po chwili pieszczot zawarczał głośno, gryząc lekko moją skórę. Spojrzałam mu w oczy, chcąc uspokoić. Wyjaśnimy to jutro.
Kolejna rada się tak kończyła. Ja i Gaara w emocjach nie potrafiliśmy się od siebie oderwać. Nie to, żebym go kochała, bo to tak nie wyglądało. Oboje korzystaliśmy ze swojej bliskości, w pewien sposób próbując uzupełnić braki.
Kiedy dotarliśmy na kanapę, Gaara bez zastanowienia mnie na nią rzucił. Sam usiadł na mnie rozkrokiem, zdejmując swoją czarną koszulkę. Ujrzałam pokaźny tors, który zawsze potrafił we mnie rozbudzić zwierze. Nie było odwrotu, znów się w to wpakowałam.


Pisk opon. Otworzyłam gwałtownie oczy, przyzwyczajając je do ciemności. Poczułam mocny, ciężki zapach męskich perfum. Wyraźny zarys mięśni i ramię, które mnie obejmowało. Podniosłam się powoli. Spojrzałam przez wielkie okna w salonie na podwórko. Wpadało przez nie jasne światło księżyca. Była noc. Wygramoliłam się powoli z kanapy, czując suchość w gardle. Musiałam się czegoś napić, w tym celu udałam się do kuchni. Popijając szklankę wody, oparłam się o blat. Wtedy to zobaczyłam. Stał tam, obok auta. Wpatrywał się we mnie tak pewnie. Czarne, wielkie oczy. Bezwstydnie penetrował moją półnagą sylwetkę.
Szkło wypadło z moich rąk. Jednak nie zmieniło to jego konfidenckiej postawy. Uśmiechnął się zawadiacko i pewnie, po chwili znikając w swoim czarnym Maserati. Znów pisk opon. I tyle go widziałam.


-
OKEJ!
Przede wszystkim, BARDZO BARDZO WAS PRZEPRASZAM. Zachowałam się nieodpowiedzialnie i zaniedbałam bloga. Jednak jakoś nie szło mi skończenie tego rodziału. Pierwsza wersja zakończenia jakoś mi nie pasowała, więc postanowiłam ją zmienić. Mam nadzieję, że rozdział jest ok. :D Wiem, że narazie trochę wieje nudą, ale to pierwsze rozdziały, wybaczcie mi.
A no i zapomniałabym... Seksy Gaary&Sakurki! <3 Jak podoba się wam ta scena? :D
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, i tym razem na 100 PROCENT NIE BĘDZIECIE TYLE MUSIELI CZEKAĆ NA ROZDZIAŁ!
Kocham Was,
Hika.